dodajdo

Dziennik ubezpieczeniowy

Nr 205 (2352)
2009-10-21

   Komentarz

Data publikacji: 2009-10-21
Dz.U. nr: 2352

Komentarz do: Projekt regulacji kancelarii odszkodowawczych

Obserwuję dyskusję na temat propozycji Ministerstwa Finansów - jako praktyk i jeden z prekursorów tej działalności w Polsce oraz inicjatorów wprowadzenia pewnych regulacji rynku dochodzenia odszkodowań. I świetnie, że jest coraz więcej głosów merytorycznych w tej sprawie, bo jest nadzieja, że to co powstanie nie będzie przysłowiowym "wylewaniem dziecka z kąpielą". A nader często w ferworze tworzenia prawa zapomina się o pierwotnych potrzebach inicjujących powzięte prace... Pozwolę sobie zatem przypomnieć dwie istotne rzeczy, które, moim zdaniem, nie powinny umknąć uwadze:

1. Doradca a nie hiena - wysoki poziom usług niezbędnych w toku dochodzenia odszkodowania.
Narodziny rynku kancelarii odszkodowawczych nie nastąpiły wyłącznie z winy skąpych i nie spełniających oczekiwań zakładów ubezpieczeń. Oczywiście zaniżone wypłaty odszkodowań były istotnym katalizatorem tego zjawiska, jednak nie można zapominać o ustawowych obowiązkach ciążących na osobie poszkodowanej wnoszącej roszczenie (Art. 6 k.c. "Ciężar udowodnienia faktu spoczywa na osobie, która z faktu tego wywodzi skutki prawne."). W tym świetle chyba dla wszystkich jasne jest, że dla rzetelnego oszacowania własnej szkody trzeba skorzystać ze specjalistów (rzeczoznawcy samochodowego, orzecznika czy kompleksowo 'zliczającego' szkodę doradcy szkodowego). W przeciwnym razie pozbawiamy się możliwości zgłoszenia szkody w całej jej rozciągłości oraz nie mamy podstaw dla weryfikacji rzetelności likwidacji szkody. A ponieważ ostatnio znacząco wzrósł poziom polskiej świadomości ubezpieczeniowej (nie tylko, że trzeba się ubezpieczyć, ale też że w razie czego jest to nasze źródło finansowego pokrycia szkody i tego też trzeba dopilnować), to średnia "roszczeniowość polska" wzrosła. Co to ma do obecnych prób regulacji rynku? Otóż ewentualna reglamentacja doradców szkodowych powinna zapewniać konsumentom odpowiedni poziom merytoryczny i zakres świadczonej pomocy (np. nie tylko zgłoszenie roszczenia o zadośćuczynienie, ale pełna analiza szkody i zgłoszenie wszystkich możliwych w danej sprawie roszczeń - teraz wielu doradców spija łatwą śmietankę ze sprawy nie przepracowując się...).
2. Doradca a nie hiena - oczyścić branżę z patologii.
Kiedy rozpętała się dyskusja o kancelariach odszkodowawczych? Wtedy, kiedy media wskazały na skandaliczne działania pewnych patologicznych przedstawicieli rynku: polowania na klienta w szpitalach czy na cmentarzach, zbójeckie wynagrodzenia, powierzchowne prowadzenie spraw... I dopiero wtedy przebiły się głosy branży, że trzeba rynek oczyścić- uwaga! oczyścić, a nie zlikwidować.
Będę tu mało subtelna, bo nasuwa mi się porównanie do... jajka. Jajko potrzebne jest, każdy wie - bez niego np. ciasta się nie upiecze. I nikt nie ma do niego pretensji... dopóki się nie zepsuje. Taki zbuk zepsuje całą jajecznicę. W dbałości o rynek jajeczny posunięto się nawet do znakowania skorupek! Jajko bez certyfikatu daty, kodu itp. nie ma szans w sklepie. Wygląda na to, że certyfikacja naszej branży też może wyjść na dobre - ci na czarno i bez certyfikatu mogliby funkcjonować tylko w nieświadomym odszkodowawczym zaścianku.

Pozdrawiam więc wszystkich z branży i zachęcam do burzy mózgów - jeszcze nie padło ostatnie słowo w postaci formalnej regulacji. Przy okazji długo przez mnie oczekiwanych zmian martwię się tylko, żeby ustawodawca nie zamurował nam w ustawie przysłowiowego jajka, bo skutki pozostaną na długo. Podobno domu z takim jajkiem nie da się użytkować...

Dominika Janek    -    kancelaria odszkodowawcza "Adiutor Centrum sp.j."


Valid CSS!
Valid HTML 4.01 Transitional